Kapsztad 15 maja 1467 rok
Do karczmy wszedł John - najmłodszy z sześciu synów Hugesów.
Był wysokim blondynem, miał na oko ze
20 lat. Jego oczy były duże i błękitne,
a sylwetka jego była dobrze zbudowana.
Od razu było widać, że jest zaradny i pomocny.
Niestety znalazł się w nieodpowiednim miejscu i czasie ...
Przechodząc obok prawie opuszczonego
kąta w głębi karczmy zauważył coś dziwnego.
Gdy się obudził nie był już człowiekiem, a stwórca jego dał mu na imię Patrick.
Lata mijały, lecz zarówno Patrick jak i Anabel w ogóle się nie starzeli. Zgłębili przez ten czas sztuki walki, nauczyli się wielu języków oraz nie jednokrotnie zmieniali styl i fryzury.
Po wydarzeniach z Justusem i sprzedaniu przez Meggi rodzinnej posiadłości oboje byli zmęczeni. W międzyczasie dostali tajemniczy list od znajomego.
W liście tym byla prośba o pomoc.
Zgodnie postanowili, wrócić do Texasu, gdzie niegdyś zamieszkiwali.
Texas 2015 rok
- Nie wierzę, że znowu tu jesteśmy - powiedziała Anabel
- Wiem-
też tego nie planowałem, ale coś się tu dzieje nie dobrego i musimy się tym zająć-
Max i Ruby mają tylko nas.
- Zatem musimy ich odszukać, zapewne są w barze.
Pięć minut później byli już w barze należącym do Ruby.
- Oooo jesteście ! - krzyknął Max
- Czemu nas tu źciągnąleś? -zapytała Anabel
- Ludzie coraz częściej tu giną, ktoś jakby na nich polował. Ruby również zaginęła...
- Jak to zaginęła?
- 2 dni temu wyszła z baru,
a kawałek od drzwi znalazłem tylko jej zakrwawioną torebkę.
- O matko - krzyknęła An
- Ostatnio wampiry zaczęły się ujawniać, a co za tym idzie pojawiło się sporo wyssanych trupów.
Boję się, że coś mogły jej zrobić.
- Nie możemy panikować- powiedział Pat.
W tym momencie do baru wszedł wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna.
Miał na oko 25 lat,
a jego czarne, długie wlosy spływały mu
po ramionach.
- To wampir - wyszeptała An.
- Co się tak gapicie ? -powiedział nie znajomy
- Czego pan sobie życzy? Jaki rodzaj krwi?
Niestety obecnie została mi tylko
Adele z Brh+
I Morgan z Arh-
-powiedział Max
- Nie przyszedłem, by jeść.
Jestem tu po to, by przekazać Wam wiadomość.
Mamy Waszą przyjaciółkę- smakuje wyśmienicie.
- Macie ? - zapytała An
- Mamy, to znaczy ja i moje wampiry z bractwa Nocy.
Chcemy byście do nas przystąpili i pomogli nam przejąć kontrolę nad światem.
Jesteście jednymi z najstarszych,
a co za tym idzie najsilniejszych z naszego gatunku.
Wiemy, że dobrowolnie nam nie pomożecie, dlatego mamy dla Was dill-
życie Waszej przyjaciółki i ochrona baru
w zamian za dołączenie do nas.
- Nie zastanawiajcie się za długo...
Wrócę tu wieczorem po odpowiedź.
Nieznajomy wampir szybkim krokiem odszedł ku drzwi.
- Czekaj ! -krzyknął Pat
Spojrzał na Anabel po czym powiedział :
- Zgoda pomożemy, ale oddajcie Ruby całą i zdrową.
Wieczorem było już po wszystkim.
Ruby wróciła. Była lekko nadgryziona i wyssana. Aby do siebie dojść musiała
wypić 2 litry soku z buraków, ale na szczęście buraków w Texasie nie brakowało- na polu było ich sporo, a takie chodzące po mieście też się często zdarzały 😉
Anabel spakowała walizki, po czym rzuciła jedną z nich i powiedziała:
- Kurwa no nie, chyba nie myślisz,
że będziemy im pomagać przejąć kontrolę nad światem hmm
- Ależ słonko owszem-
przejmiemy kontrolę, ale nad nimi...
- To mi się podoba - uśmiechnęła się Anabel.
- To jaki mamy plan ?
Zrobimy małą, wampirzą rzeź czy będziemy ich uczyć pokory ? - zapytała An.
- Uczyć to my ich będziemy, ale tego jak się godnie umiera.
Kupiłem sporo srebrnych łańcuchów i drewniane kołki, a Max zamówił 3 tony czosnku.
Mamy nad nimi przewagę moja droga.
Dzięki temu, że łykamy "świt"
jesteśmy niemal niezniszczalni
i gdyby nie nasza nieśmiertelność
oraz siła to bylibyśmy jak zwykli ludzie.
- Zatem kiedy zaczynamy zabawę ???
- An najpierw muszę Cię dobrze zerżnąć.
Złapał ją mocnym uściskiem, zaczął całować długo i namiętnie, po czym zerwał z niej majtki i nadział jak faszerowanego indyka.
Rano byli już w siedzibie wampirzych fanatyków. Po tym jak uwolnili Rubi-
dostali dokładne wskazówki jak tam dotrzeć.
Patrick i An mieli się tam zjawić nocą, ale woleli być za dnia, gdy ich przeciwnicy smacznie spali.
Weszli do pomieszczenia ukrytego głęboko pod ziemią. Pozwiązywali wszystkie wampiry srebrnymi łańcuchami. Po czym tańcząc tango zaczęli przebijać ich serca drewnianymi kołkami.
- To się nazywa krwawa rzeź - powiedziała Anabel
- Siostro przecież chciałaś, by było ostro - odpowiedział wesoły Patrick.
W barze u Ruby
-Jesteście już bezpieczni- te wampirze świry nie będą Was więcej nękały.
- Skąd ta pewność Patricku ? - zapytała Ruby
- Bo zrobiliśmy z ich ciał jesień średniowiecza - roześmial się Pat.
- Pewnie jesteście bardzo głodni- zapraszamy na ucztę - odezwał się Max.
Po czym podeszly do nich Adele i Morgan-
ich nowe, ludzkie pożywienie.