niedziela, 7 stycznia 2018

"Niezwykła" rozdział 4

Noelia nie znała swoich rodziców.
Nie miała pojęcia kim lub czym są.
Nawet przez myśl by jej nie przeszło,
że może być hybrydą czyli pół człowiekiem...
Jej matka była wiedźmą , a ojciec Mirubem należącym do zakonu smoka.
Mirubowie byli ludzkimi potomkami smoczych wojowników.
W dniu 18 urodzin, gdy moce zaczęły się uaktywniać- zakon się o nią upomniał.

Matka nie chciała, oddać córki do zakonu, dlatego uciekła z małym niemowlem.
Biegła ulicą podczas, gdy ludzie, którzy ją ścigali- nie należeli do tych dobrych. Wiedziała, że tego dnia zginie, dlatego ukryła dziecko obok śmietników.
Gdy urodziła małą Noelkę jej moce przeszły właśnie na córkę, a ona stała się zwykłym człowiekiem.
Wiedźmy od których pochodziła, były mocne i nieśmiertelne, ale do czasu...
Nie mogły zajść w ciążę, ponieważ wtedy ich moce przechodziły na dzieci i również nieśmiertelność mijała.

- Ale dlaczego smok? -zapytała Amber
- Czemu, czemu, czemu?
  Wiem tyle co i Ty-
  czyli nic.
- Przecież sam się nie zrobił.
- A jednak...
- W sumie to fajnie obudzić się i mieć
  to z głowy. Wiesz jak boli taki tatuaż ?
  A Twój jest ogromny.
- Szkoda, że nie możemy się zamienić,
  bo jakoś mnie to tak nie ekscytuje.
- Noel, ale to na prawdę wspaniały
  prezent- taki nie zapomniany.
- I wieczny... -szepnęła Noelia.
- A gdzie podziała się Twoja ciocia ?
- Pewnie jest na dole.
Gdy weszły do kuchni, nie było ani śladu ciotki.
Na szafce obok przyszykowanych
takerzyków i tortu, leżała kartka ze smokiem-
z takim samym smokiem jaki widniał
na ręce u dzisiejszej solenizantki.
Noelia czuła, że ten smok ma coś wspólnego ze zniknięciem ciotki.
- Patrz, masz identycznego na ręce!
- Widzę przecież.
- Zazdroszczę Ci trochę.
- Czego niby ?
- Tego, że jesteś taka niezwykła....

Cdn

czwartek, 4 stycznia 2018

" Niezwykła" rozdział 3

W dniu 18 urodzin Noelia spała
prawie do południa, lecz, gdy się obudziła na jej ręku widniał tatuaż.
Był to duży, wyrazisty, cieniowany smok. 
- O kurrrr-cze !
- Co to ma być ??? -krzyknęła
Tak się darła, że ciotka usłyszała ją
aż na dole. Spanikowana wbiegła po schodach.
- Co się stało?
Czemu tak krzyczysz ?
- Ciociu patrz ! Powiedz, że też to widzisz ...
- Zrobiłaś sobie tatuaż? - zapytała zdziwiona
- No właśnie nieeeee!
Nic nie robiłam.
To mi się śniło to znaczny
myślalam, że to sen...
- Jak to możliwe ?
- Nie wiem ! Jezuuu to jest straszne.
- Uspokój się.
Chyba można to jakoś wytłumaczyć.
Noelio- jesteś już dorosła.
Nie musisz się obawiać, że będę krzyczeć,
ale dlaczego smok i czemu taki wielki ???
- Ciociuuuuu przecież,
wiesz co sądzę ma temat tatuaży.
W życiu bym sobie sama nie zrobiła !
Myślisz, że da się go jakoś wywabić ?
- W sumie nie jest tak i zły - odparła ciocia
Wiesz, jakby się tak zastanowić
to masz już swój nie zapomniany
prezent.
Noelia dotknęła smoka.
Ręka była obolała i widać było,
że tatuaż jest świeży.
- To najgorszy dzień w moim życiu odparła.
- Noelio nie wiem jakim cudem ten tatuaż znalazł się na twoim przedramieniu, ale myślę, że nie powinnaś teraz o tym myśleć.
Ubieraj się.
Na dole ktoś zapukał do drzwi.
- Otworzę, a Ty idź do mojego pokoju.
Na łóżku znajdziesz kilka ciuchów-
wszystkie są Twoje, ale wybierz dziś to co podoba Ci się najbardziej.
Po czym zeszła na dół, by otworzyć.
W tym samym czasie Noel wpadła do pokoju ciotki i drapnęła pierwszą lepszą bluzkę oraz granatowe spodnie. Wszystko było szyte jak na nią. Ubrała się, po czym szybko zbiegła na dół.
- Oooo Amber, nie uwierzysz co się stało !
- Ślicznie wyglądasz, ale na prawdę nie musisz się tak drzeć.
- Patrz na to...
- O w mordę !
Zrobiłaś sobie tatoo. Nie wierzę !
- No właśnie tak się składa,że ja też nie. Niczego sobie NIE robiłam.
Obudziłam się,
a ten smok się na mnie gapił.
- Yhyyy okey,okey- rozumiem.
Przyniosłam wino, idź po jakieś lampki
czy coś.
Noelia wzięła butelkę i poszła do kuchni.
- Nie sądzi Pani, że ona jest jakaś dziwna ostatnio?
No i jeszcze ta historia z tatuażem...
- To prawda Amber-
mnie też martwi to wszystko, no bo jak ten smok się tam znalazł.
W tym momencie do pokoju weszła Noelia.
Obie uważają, że zmyślam- super!
- pomyślała

środa, 3 stycznia 2018

"Niezwykła" rozdział 2

Jezu co sie ze mną dzieje... - pomyślała Noelia
Czuła się dziwnie, ewidentnie coś było
nie tak. Od kilku dni kręciło jej się w głowie i wiedziała, rzeczy o których wcześniej nie miała pojęcia.
Została w domu po mimo iż ciocia koniecznoe chciała wyciągnąć ją do galerii.
Starsza pani planowała kupić Noelce
kilka nowych rzeczy w ramach prezentu urodzinowego.
Gdy zadzwonił domofon dziewczyna bez patrzenia wiedziała kto i w jakim celu dzwoni. To było mega dziwne.
Jak mogę to wszystko wiedzieć...
-pomyślała.
Wiedziała na przykład co w tej chwili
robi dokładnie jej ciocia, że stoi w galerii i drapie się prawą ręką po głowie, wiedziała,że zastanawia się , która bluzka bardziej się spodoba, a co najlepsze widziała obie te bluzki
będąc w domu.
- Chyba zwariowałam- pomyślała dziewczyna.
Wzięła do ręki telefon i zadzwoniła:
- No cześć
- Hej Noel- co tam ? -zapytał Rick
- Yhyy ok.
Rick- czy Ty właśnie drapiesz się po jajkach?
- Podglądasz mnie czy co ? -zapytał
- Nieee no coś Ty. W domu jestem.
- To skąd wiesz, że to robię ?
- A robisz?
- Nooo może i robię.
Kurczę Noel jesteś jakaś dziwna ostatnio. Razem z Amber zaczynamy się o Ciebie martwić.
Rozumiem, że strasznie przeżywasz ten dzień itd,
ale urodziny masz dopiero jutro,
a na serio nie ma co przeżywać.
Też miałem osiemnastkę parę lat temu,
ale mnie tak nie ponosiło.
- Dzięki Rick, a martwić się nie musisz.
Po prostu wiem trochę więcej niż zwykle i tyle.
- A co takiego niby wiesz ?
- Hmm wiem na przykład, że teraz w lewej ręce trzymasz romansidło, które czytałeś zanim do Ciebie zadzwoniłam.
- Wiesz co ?
To nie fer, że mnie podglądasz !!! - zdenerwowany poszedł w pośpiechu zasłonić rolety.
- Przecież Ci mówię, że jestem u siebie.
- To niby skąd wiesz co robię?
- Uwierz, że też tego nie rozumiem.
- Czekaj moment...
Ok to co teraz robię?
- Heheh właśnie siedzisz pod kocem i pokazujesz mi środkowego palca.
- Tyyyyy jesteś czarownicą!- krzyknął Rick
i się rozłaczył.

No to nieźle- pomyślała
- Teraz ,wiem że na 100 % nie jesten normalna- super...






wtorek, 2 stycznia 2018

"Niezwykła..." rozdział 1

Był piekny, słoneczny dzień.
Na niebie nie było ani jednej chmurki, 
a w powietrzu unosił się zapach jaśminu.
Przechodząca chodnikiem kobieta
nagle usłyszała płacz dziecka.
Stanęła, by posłuchać skąd dochodzi ten odgłos. Podeszła bliżej śmietników,
obok - w dużym tekturowym pudle,
wyłożonym spranym kocykiem i pieluchami tetrowymi, leżało maleńkie dziecko.
Widać było, że to noworodek. Wziąwszy dziecko na ręce zauważyła, że w pudełku znajduje się kartka z napisem:
"MAM NA IMIĘ NOELIA"

17 lat póżniej

- Noelio czy pamiętasz co będzie za dwa dni? - zapytała Klara-
nazywana potocznie ciocią.
To ona lata temu znalazła małą Noelkę.
Zawiadomiwszy policję, której nie udało się odnaleźć matki dziecka, postanowiła ją adoptować.
- Ciociu- daj spokój.
To będzie dzień jak co dzień.
Pewnie nawet nie wyjdę z domu.
Wiesz, że nie przepadam za tym dniem...
- Ależ Noelio-
18-te urodziny obchodzi się tylko raz!
Musimy je godnie uczcić.
- Dobrze ciociu- to zamówimy pizzę i kupimy jakieś wino.
- Może zaprosisz przyjaciół ?
- Chyba zaproszę Amber i Ricka.
- Nie chcesz torta? - zapytała ciocia
- Wolę pizzę.

Następnego dnia rano zadzwoniła do Amber:
- Hej jutro możecie wpaść z Rickiem,
ale nie chcę żadnych prezentów.
Nie wiem co się ze mną ostatnio dzieje.
Mam takie dziwne uczucie.
- No, ale jakie?
- Amber czy Ty właśnie jesz pierogi z grzybami polane śmietaną ?
- Ejjjj skąd wiesz ?
- No właśnie nie wiem skąd, ale wiem.
A teraz popijasz je colą.
- Zaczynam się Ciebie bać- wiesz?
- No chyba właśnie sama zaczynam się bać - powiedziała cicho Noelia.
C.d.n

poniedziałek, 1 stycznia 2018

"Potomek Ludviga" całość

Kapsztad 15 maja 1467 rok


Do karczmy wszedł John - najmłodszy z sześciu synów Hugesów.

Był wysokim blondynem, miał na oko ze

20 lat. Jego oczy były duże i błękitne,

a sylwetka jego była dobrze zbudowana.

Od razu było widać, że jest zaradny i pomocny.

Niestety znalazł się w nieodpowiednim miejscu i czasie ...

Przechodząc obok prawie opuszczonego

kąta w głębi karczmy zauważył coś dziwnego.

Gdy się obudził nie był już człowiekiem, a stwórca jego dał mu na imię Patrick.


Lata mijały, lecz zarówno Patrick jak i Anabel w ogóle się nie starzeli. Zgłębili przez ten czas sztuki walki, nauczyli się wielu języków oraz nie jednokrotnie zmieniali styl i fryzury.

Po wydarzeniach z Justusem i sprzedaniu przez Meggi rodzinnej posiadłości oboje byli zmęczeni. W międzyczasie dostali tajemniczy list od znajomego.

W liście tym byla prośba o pomoc.

Zgodnie postanowili, wrócić do Texasu, gdzie niegdyś zamieszkiwali.


Texas 2015 rok


- Nie wierzę, że znowu tu jesteśmy - powiedziała Anabel

- Wiem-

też tego nie planowałem, ale coś się tu dzieje nie dobrego i musimy się tym zająć-

Max i Ruby mają tylko nas.

- Zatem musimy ich odszukać, zapewne są w barze.

Pięć minut później byli już w barze należącym do Ruby.

- Oooo jesteście ! - krzyknął Max

- Czemu nas tu źciągnąleś? -zapytała Anabel

- Ludzie coraz częściej tu giną, ktoś jakby na nich polował. Ruby również zaginęła...

- Jak to zaginęła?

- 2 dni temu wyszła z baru,

a kawałek od drzwi znalazłem tylko jej zakrwawioną torebkę.

- O matko - krzyknęła An

- Ostatnio wampiry zaczęły się ujawniać, a co za tym idzie pojawiło się sporo wyssanych trupów.

Boję się, że coś mogły jej zrobić.

- Nie możemy panikować- powiedział Pat.

W tym momencie do baru wszedł wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna.

Miał na oko 25 lat,

a jego czarne, długie wlosy spływały mu

po ramionach.

- To wampir - wyszeptała An.
- Co się tak gapicie ? -powiedział nie znajomy
- Czego pan sobie życzy? Jaki rodzaj krwi?
Niestety obecnie została mi tylko
Adele z Brh+
I Morgan z Arh-
-powiedział Max
- Nie przyszedłem, by jeść. 
Jestem tu po to, by przekazać Wam wiadomość. 
Mamy Waszą przyjaciółkę- smakuje wyśmienicie.
- Macie ? - zapytała An
- Mamy, to znaczy ja i moje wampiry z bractwa Nocy.
Chcemy byście do nas przystąpili i pomogli nam przejąć kontrolę nad światem.
Jesteście jednymi z najstarszych,
a co za tym idzie najsilniejszych z naszego gatunku.
Wiemy, że dobrowolnie nam nie pomożecie, dlatego mamy dla Was dill-
życie Waszej przyjaciółki i ochrona baru
w zamian za dołączenie do nas.
- Nie zastanawiajcie się za długo...
Wrócę tu wieczorem po odpowiedź.
Nieznajomy wampir szybkim krokiem odszedł ku drzwi.
- Czekaj ! -krzyknął Pat
Spojrzał na Anabel po czym powiedział :
- Zgoda pomożemy, ale oddajcie Ruby całą i zdrową.

Wieczorem było już po wszystkim.
Ruby wróciła. Była lekko nadgryziona i wyssana. Aby do siebie dojść musiała
wypić 2 litry soku z buraków, ale na szczęście buraków w Texasie nie brakowało- na polu było ich sporo, a takie chodzące po mieście też się często zdarzały 😉
Anabel spakowała walizki, po czym rzuciła jedną z nich i powiedziała:
- Kurwa no nie, chyba nie myślisz,
że będziemy im pomagać przejąć kontrolę nad światem hmm
- Ależ słonko owszem-
przejmiemy kontrolę, ale nad nimi...
- To mi się podoba - uśmiechnęła się Anabel.
- To jaki mamy plan ?
Zrobimy małą, wampirzą rzeź czy będziemy ich uczyć pokory ? - zapytała An.
- Uczyć to my ich będziemy, ale tego jak się godnie umiera.
Kupiłem sporo srebrnych łańcuchów i drewniane kołki, a Max zamówił 3 tony czosnku.
Mamy nad nimi przewagę moja droga.
Dzięki temu, że łykamy "świt"
jesteśmy niemal niezniszczalni
i gdyby nie nasza nieśmiertelność
oraz siła to bylibyśmy jak zwykli ludzie.
- Zatem kiedy zaczynamy zabawę ???
- An najpierw muszę Cię dobrze zerżnąć.
Złapał ją mocnym uściskiem, zaczął całować długo i namiętnie, po czym zerwał z niej majtki i nadział jak faszerowanego indyka.

Rano byli już w siedzibie wampirzych fanatyków. Po tym jak uwolnili Rubi-
dostali dokładne wskazówki jak tam dotrzeć.
Patrick i An mieli się tam zjawić nocą, ale woleli być za dnia, gdy ich przeciwnicy smacznie spali.
Weszli do pomieszczenia ukrytego głęboko pod ziemią. Pozwiązywali wszystkie wampiry srebrnymi łańcuchami.  Po czym tańcząc tango zaczęli przebijać ich serca drewnianymi kołkami.
- To się nazywa krwawa rzeź - powiedziała Anabel
- Siostro przecież chciałaś, by było ostro - odpowiedział wesoły Patrick.

W barze u Ruby

-Jesteście już bezpieczni- te wampirze świry nie będą Was więcej nękały.
- Skąd ta pewność Patricku ? - zapytała Ruby
- Bo zrobiliśmy z ich ciał jesień średniowiecza - roześmial się Pat.
- Pewnie jesteście bardzo głodni- zapraszamy na ucztę - odezwał się Max.
Po czym podeszly do nich Adele i Morgan-
ich nowe, ludzkie pożywienie.

"POTOMKINI" całość

Kapsztad 15 maja 1467 rok

Na ten dzień Ludvig czekał długo,bardzo długo...
3000 lat temu,
zginął dokładnie w miejscu w którym 
akurat stał. Zginął- ale narodził się na nowo,
by od tej pory żyć w mroku i przemierzać przez świat jako wampir. 
Dziś było inaczej niż zwykle,ponieważ wiedział,że dzień ten będzie jego ostatnim. 
Wiedział,że więcej się nie obudzi i że jego godziny na tej ziemi są policzone. Od dawna to planował- jedyne co go powstrzymywało od wampirzego samobójstwa był fakt iż nie ma komu pozostawić swego dorobku i pragnął jak nigdy potomka. 
Przez te wszystkie lata o tym nie myślał.
Raz jeden kogoś przemienił,lecz nie skończyło się to dobrze. Miała na imię Margaret i była jego jedyną,prawdziwą miłością,ale sielanka nie trwała długo,gdyż zawisła na krzyżu z kołkiem w sercu. Od tego czasu minęło ponad 1600 lat i samotność strasznie dała mu we znaki. Cierpiał na wamiriozę czyli odpowiednik ludzkiej depresji i właśnie ta choroba kierowała go ku samobójstwu.
Ludzie nie wiedzieli,że istnieją też inne istoty.
Wampirów było bardzo mało i żyły w ukryciach. Ludvig poznał zaledwie czterech. Nie wiedział czy jest ich tak mało czy po prostu dobrze się kamuflują.

Wszedł powoli do karczmy. Akurat był tłum i mógł przebierać. Nie chciał,by jego potomek był pierwszym lepszym dziadem,dlatego bacznie się im przyglądał. Siedział w rogu popijając rum z 3 kroplami krwi i przyglądał się   na prawo i lewo. Od czasów Margaret marzył by jego potomkiem został mężczyzna,aczkolwiek miał strasznie duże wymagania i nikt im nie sprostał.  Tak samo było dziś. Niby ludzi tłum,a żaden nie godzien. 
Od dłuższego czasu przyglądał się kobiecie. 
Chciał mężczyzny,lecz tylko ona go zainteresowała. Była piękna,lecz miała w sobie coś mrocznego. 
Usłyszał,że ma na imię Monica....

Monica była wysoką brunetką,miała duży biust,bardzo jasną karnację i wielkie zielone oczy. Tak-oczy miała piękne,lecz spojrzenie chłodne i nieobecne. Choć jeszcze była człowiekiem już wyglądała jak wampir.
Ludvig nawet zaczął podejrzewać iż może nim być. 
Gdy nikt nie patrzył rozciął tętnicę,by sprawdzić czy nie przyciągnie jej krew. 
Była wystraszona i od razu zaczęła go reanimować i opatrzać,
bała,że się wykrwawi.
Dużo mu osobie opowiedziała przez ten czas.
Akcja ratunkowa przebiegła pomyślnie,a Monica zdała test na człowieczeństwo.
Nie pozostało nic innego jak tylko ją przemienić.
Nie nawidziła swojej rodziny,więc długo się nie zastanawiał i to zrobił. Zatopił w niej swe kły i wyssał powoli. Krew miała słodką i smakowała inaczej niż do tej pory. Może dlatego,że Monica pochodziła z rodu o królewskich korzeniach,a może po prostu dlatego,że dawno nie jadł. 
W ostatniej chwili pomyślał,że przecież nie chce dla niej takiego życia jakie on miał.  
Życia w samotności i przemienił również chłopaka,który akurat przechodził obok. 
Wiedział tylko tyle,że to wysoki blondyn,
ma na imię John i że jest w podobnym wieku do jego potomkini.

Zakopał ich ciała we wcześniej przygotowanym rowie. Usiadł obok i czekał,aż się przemienią. Miał niecałe 4 godziny do wschodu słońca,więc nie pozostało mu zbyt wiele czasu. Przed swym odejściem chciał ich jeszcze poinstruować i wytłumaczyć co się będzie z nimi dalej działo i co mają robić,by uniknąć zdemaskowaniu. Godzinę później oboje byli już wampirami. Dał im czyste ciuchy i przekazał po równo swój dorobek. 
Powiedział :
- Od tej chwili macie się wspierać,bo macie tylko siebie,nie musicie się kochać,
ale musicie żyć blisko siebie,by nie zwariować. Jako Wasz stworzyciel nakazuję to Wam !
Tobie nadaję imię Anabel,
a Ty od dziś będziesz nazywać się Patrick.
Odpowiedzieli zgodnie:
- Tak jest Panie.
Po czym przebił się drewnianym kołkiem na ich oczach.
Zarówno Anabel jak i Patrick byli w szoku,nie spodziewali się tego co zrobi Ludvig.

Minęło ponad 500 lat (czasy współczesne) 
-Wstawaj An! -krzyknął Patrick rzucając w nią poduszką. 
- Jeszcze 5 minut plis- wyszeptała Anabel 
-Kochanie dziś ważny dzień,przecież wiesz,że musisz tam być ....
- Nie chcę,nie mogę- to bez sensu.
- Monico Anabel Hatchins- nakazuję Ci,byś się ogarnęła! W gazecie pisali,że 
to dziś. Jeżeli się nie zjawisz cały majątek Twojej rodziny przepadnie. A jesteś przecież spadkobierczynią. 
- Patricku- 
nasz ojciec Ludvig chojnie nas obdarzył 
swym majątkiem. Nie potrzebuję jakiegoś starego dworku !
- Skarbie,ale to Ci się należy. 
Jeżeli się nie zjawisz,
cały majątek przejmie rząd. 
Musi się tam dziś zjawić potomek rodu Hathinsów,by to nie przepadło.
-Potomek zjawić się musi,ale nie mogę to być ja. 
Patrick nie zapominaj,że mamy 523 lata hellou !
- No tak. I co teraz???
- Pamiętasz jak prowadziłam rodowy dziennik?
- No coś tam kiedyś prowadziłaś,ale co to ma do rzeczy?
- Omg no pomyśl...
- Chcesz odnaleźć innego potomka?
- Innego,prawomocnego potomka.
Nie mogę się tam zjawić i powiedzieć,że urodziłam się w 1442 roku,bo wezmą mnie za wariatkę i zamkną w psychiatryku. 
- Racja. Ale co teraz?
- Jak to co? Trzeba znaleźć ten dziennik. Ostatnio widzialam go,gdy mieszkaliśmy w Minessocie. 
- Anabel- to było ponad 120 lat temu !
- No i ? Ciesz się,że nie ponad 400 .
- Gdzie on może być?
- Musi być gdzieś w piwnicy- tam trzymam wszystkie pamiątki. 
- Ok to idziemy do piwnicy,ale najpierw trzeba coś zjeść. 
- Julio chodź-czas na śniadanie !!! - krzyknęła Anabel 
W przedpokoju natychmiast zjawiła się wysoka dziewczyna o blond włosach. Odsunęła apaszkę i powiedziała:
- Jedzcie zatem.

5 minut poźniej cała trójka była już w piwnicy i szukała starego dziennika.
-Matko,ile tu szpargałów - powiedziała Julia łapiąc się za głowę.
- To są pamiątki z Tunezji,Andaluzji,Miami,Florydy,Chin itd
- Byliście w Chinach?
- Mieszkaliśmy tam przez jakiś czas póki Patrick nie stwożył Joel...
- Omg tej Joel ???
- Tak tej samej,która chciała nas usmażyć na słońcu. 
- Anabel nie zapominaj,że,gdyby nie Joel to nie wynaleźlibyśmy "świtu".
- O czym Ty mówisz Patricku- zapytała Julia.
- Pewnie zauważyłaś,że codziennie łykamy tabletki.
- To jakieś wasze wampirze witaminy tak?
- W pewnym sensie tak.
-Anabel-powiedz jej.
- Te tabletki sprawiają,że możemy wychodzić w dzień i funkcjonować jak normalni ludzie. 
- Aaaa,dlatego nazwaliście je świt - już rozumiem. 
- Mam!!!! - wydarła się Anabel
- Mam dziennik!
- Yhyyy- to super- odpowiedział Patrick.
- O fuck! Ostatni wpis jest z 1905 roku !
- No I ?
- Brakuje w niej potomków Hatchinsów sprzed 110 lat czyli ze 2- 3 pokolenia 
- A na kim zakończylaś swoje notatki?
- W 1905 roku Mary Ann Hatchins urodziła dwóch synów- Stanleya i Zacka. 
- 110 lat to nie tak dużo,a Hatchinsowie to bardzo znana rodzina,więc musimy poszukać w necie.

Odpaliłam tableta- 
chodźcie tu- zawołała Julia.
-Mary Ann miała 2 synów,
ale to już wiemy.
Stanley ożenił się Konstance mieli 3 córki,ale 2 zmarły.  
Pozostała Caroline,która nie wyszła za mąż i nie miała dzieci. 
Zack miał 2 synów i córkę. Szukamy ich wnuków. Pierwszy urodził się Sebastian czyli to jego szukamy! Ale ostatni zapis o nim jest sprzed 15 lat. Pokłócił się z rodziną i przepadł.
Tu jest napisane,że Meggy Meyer-siostra Sebastiana mieszka niedaleko stąd. 
- czyli to jej szukamy !
- Szybko poszło. 

Jesteśmy na miejscu.
- Matko to na pewno tu?
- Contile 34A to tutaj.
- Przecież tu psy dupami szczekają. Panna z rodu Hatchinsów nie może  tutaj mieszkać. Gorszej nory nie widziałem od czasów Mineapolis...
- Patrz to chyba ona !

- Meggy Hatchins???
- Nie znam takiej. Nazywam się Meyer,a z Hatchinsami nie chce mieć nic wspólnego!
- Meggy- to ważne- 
Ty i Twój brat Sebastian jesteście spadkobiercami fortuny. 
Haczyk w tym,że za 4 godziny,któreś z Was musi się stawić w Henysville,aby przejąć spadek. 
- W dupie mam ten spadek !
Może Sebastian będzie zainteresowany,ale wątpię. Zresztą nawet nie wiem czy żyje...
Przepraszam córka na mnie czeka.
- Masz córkę? Ile ma lat?
- Czy my się znamy??? Nie sadzę-dowidzenia !
- Ile ma lat? 
- Ma 3 miesiące.
Patrick:
-Panno Meggy czy nie uważa Pani,że córka powinna wychowywać się w lepszych warunkach? Pochodzi Pani ze szlacheckiego rodu,a reszta Pani rodziny nie żyje.  
Został jedynie brat-o ile żyje ,ale ślad po nim zginął.
Anabel:
- Ze wzgladu na córkę powinnaś to przemyśleć,ale nie ma zbyt wiele czasu. 
Meggy:
- A kim Wy w ogóle jesteście? I czemu Wam tak na tym zależy?
- Jestem Anabel, a właściwie Monica Hatchins i urodziłam się dawno temu....
- Studiowałem niegdyś rodzinne korzenie i jedyna Monica o jakiej czytałam zginęła ponad 500 lat temu,jej ciała nie znaleziono,a matka zwariowała z rozpaczy. 
- Mama zwariowała? Tego nie wiedziałam 
- Jak to możliwe? Nie możesz być tą Monicą.
- A jednak... w 1467 roku zostałam przemieniona.
- Dobrze wygladasz- czym jesteś? Diabeł,belzebub?
- Jest wampirem- odpowiedziała Julia. 
- Nie wiem czy w to wierzę,ale macie rację. 
Powinnam schować dumę w kieszeń i ze względu na córkę przyjąć ten majątek. 
- Więc postanowione. Pakuj siebie i córkę. Mamy mało czasu. 

Ten wieczór spędzili w posiadłości rodzinnej Meggi. 
Dworek zachował się w bardzo dobrym stanie,a dzięki Monice (Anabel) odnaleźli wiele ukrytych kosztowności o których nikt przez te ponad pół dekady nie wiedział.
-Patricku musimy zjeść coś konkretnego- nie sądzisz?
- Przecież mamy Julię. 
- Nie najadam się już ,więc muszę poszukać innego pożywienia. 
- Swoją drogą ta kucharka wygląda całkiem apetycznie. Najpierw ją zerżnę,a potem lekko nadgryzę. 
- Monico Anabel - jesteś we dworze swoich przodków- nie powinnaś być tak perwersyjna .
- Okey to najpierw zerżnę Ciebie 😉 co Ty na to Patricku. 

Noc spędzona w Henysville nie była cichą nocą,zarówno Anabel jak i Patrick darli się w niebogłosy.
Potem potomkini Ludviga zasnęła-pomimo iż jak Meggi- nie przepadała za swoją rodziną 
to była już spokojna o rodzinny majątek.

Tego dnia słońce było nieco inne niż zwykle czuć było,że coś się wydarzy- coś nie opisanego krążyło w powietrzu.
Anabel wstała z łóżka i od razu łyknęła "świt".
Patrick jeszcze smacznie spał- nie chciała go budzić,więc szybko wskoczyła w ciuchy i zeszła na dół rozejrzeć się za jakimś pożywieniem. 
Dawno nie była w posiadłości i od tego czasu trochę się zmieniło. Dwór nie był już tak urodziwy jak niegdyś,ale nadal miał w sobie to coś co wyróżniało go od innych posiadłości,które Anabel wraz z przyjaciółmi zwiedziła przez te lata.
Weszła na balkon z którego widać było cały dziedziniec. Meggi już nie spała. Spacerowała wraz z córeczką i mężem. Brayan Meyer był nieco dziwny i Anabel od razu to wyczuła. 
Nie umiała wyjaśnić dlaczego,ale coś ewidentnie ją od niego odpychało...

Zeszła do kuchni w poszukiwaniu pulchnej kucharki,lecz jej nie zastała.
Zamiast niej był młody,energiczny chłopak,który tak na oko miał z 17 lat- nie więcej. 
No cóż- pomyslała An
Dobre i to.
Chłopak smakował wyśmienicie- jego krew była słodkawa i kusząca,płynęła dość wolno,tak,by Anabel zdążyła się nią delektować. 
-Dzięki chłopcze. 
Jesteś bardzo apetyczny. 
Będę Cię niekiedy podjadać,
jeśli nie masz nic przeciwko.  
Jak Ci na imię i co tutaj robisz? 
- Jestem Timon i pomagam mamie w kuchni.
Czyli jest synem tej apetycznej kuchareczki - pomyślała.

Poszła na górę,by zobaczyć co z Patrickiem. 
Pat nadal spał jak dziecko. Przytuliła się i wyszeptała:
- Skarbie co Ty będziesz robił w nocy?
Pat przeciągnął się,złapał ją w ramiona,spojrzał prosto w oczy i odpowiedział:
- An,a co ja mogę robić w nocy??? Zgadnij...
Po czym zaczął ją delikatnie całować i dotykać. 
- Kurcze,ale zgłodniałem. Trzeba obudzić Julię.
- Zaraz się tym zajmę. Ty się ubierz. 

Julia miała pokój w głębi korytarza. Na tym samym piętrze,ale nieco dalej niż oni. 
Anabel podeszła do drzwi. Zapukała trzy razy,lecz nie usłyszała żadnej odpowiedzi. 
Złapała za klamkę i zamarła. 
Julia leżała na wielkim łożu,a biała atłasowa pościel była cała we krwi. 
Dotknęła jej,lecz bezwładne ręce Julii zwisały znad łóżka.
Była sztywna i nieruchoma jak na trupa przystało.
- O mój Boże- wyszeptała. 
W tym samym czasie usłyszała głośny,przenikliwy krzyk dochodzący z dołu. 
To była Meggi. 

Anabel natychmiast zleciła na dół,zajęło jej to może 2 sekundy. 
Jako wampir była bardzo szybka i wysportowana. 
W salonie zastała krzyczącą Meggi,a w kącie leżała zakrwawiona kucharka. 
Gertrud podobnie jak Julia była sztywna i zaczynała już sinieć. 
Chwilę później w salonie pojawił się Patrick.
- Omg co tu się stało?
Anabel-powiedz,gdzie Julia-czekam na nią,
a ona nie przychodzi. 
- Nie wiem jak Ci to powiedzieć Patricku,ale Julia już nie przyjdzie. Nigdy...
W drugim kącie zobaczyli Timona- płakał
- to on znalazł matkę. 
- Wiem,że to nie odpowiednia pora,ale muszę coś zjeść- powiedział Pat.
I rzucił się szybko na chłopaka. 
Gdy skończył jeść ,spojrzał na Anabel.
Oboje wiedzieli,że jest tu jakiś inny wampir.
Wampir nie wyżyty i głodny- jak niegdyś oni
z tym,że zarówno Anabel jak i Patrick nauczyli się to kontrolować.
- Kurwa! krzyknęła Anabel- To są chyba jakieś żarty. 
- Niestety nie jest to sen- powiedziała Meggi. 
- W takim razie jesteście zagrożeni- nie możecie tutaj pozostać dłużej. 
- Anabel ma rację-
nie wyżyty wampir nam nic nie zrobi,ale Ty Meggi,Timon,
twój mąż i mała Sara- jesteście w niebezpieczeństwie.
- Meggi to na pewno sprawka Twojego męża!
- Brayan nie jest wampirem ! 
- Jesteś tego pewna? Wampiry dobrze się kamuflują... 
Nauczyły się tego przez setki lat.
Nie są głupie i wiedzą jak się ukrywać. 
- Anabel- 
jakbyś nie zauważyła-
ten,tego nie potrafi.
Sprawdziłem Brayana- rzeczywiście nie jest wampirem,ma słoną krew i to czyni go dziwnym,ale to człowiek z krwi i kości,więc to nie jego szukamy. 
- Nie ma tu nikogo innego, przecież sprawdziliśmy wczoraj.
- To stary dwór,sama wiesz,że jest tu wiele ukrytych komnat,przejść i korytarzy. 
Wszystkich na pewno nie sprawdziliśmy. 
- Przypilnuj ich Patricku- zaraz to dokładnie sprawdzę,lecz trochę może mi zejść. 

Anabel była nieco oszołomiona.
Nie spodziewała się takiego 
obrotu sprawy...

Anabel takiego obrotu sprawy się nie spodziewała, a już na pewno nie tego,
że będzie tu jakiś inny wampir. 
Wiedziała, że jeżeli osobnik ten żył kupę lat 
w ukryciu- pomimo swego osłabienia, 
będzie to niebezpieczny i nie obliczalny przeciwnik ...
Weszła w głąb ukrytych pomieszczeń.
Komnaty były opuszczone i zapajęczone,
było widać, że od setek lat nikt tam nie zaglądał.

Minęły ze 3 godziny i Anabel miała już dość. 
W między czasie zeszła sprawdzić czy u Patricka i reszty wszystko w porządku. 
- Nic nie znalazłam, ale pozostało mi jeszcze wschodnie skrzydło do sprawdzenia. 
To bez sensu. Myślę, że powinieneś szukać ze mną. 
- Zatem musimy ich stąd zabrać- nie mogą pozostać sami.

Patrick odwiózł Meggi wraz z rodziną do Casterrige,gdzie mieszkała ludzka przyjaciółka Anabel- Lara Joner.
- Czy zaopiekujesz się również Timonem? 
To sierota- właśnie stracił matkę.
- Nie ma problemu. Dom mam duży. - odpowiedziała Lara. 

Kupił po drodze srebrne łańcuchy tak na wszelki wypadek. W salonie na kanapie czekała na niego Anabel.
- Daj mi buzi Patricku.  Steskniłam się okropnie. 
- No, no, no kogo ja tu widzę- 
Monica we własnej osobie- odezwał się ktoś 
z tyłu. 
Anabel, gdyby nie to,że od ponad 500 lat nie była człowiekiem - zapewne dostałaby zawału. 
- Justus ! Ty żyjesz?!
- Kto to jest Justus i dlaczego wygląda jak męska wersja Ciebie hmm- zapytał Pat
- Justus był moim bratem, ale zaginął zanim ja odeszłam.
- No to już wiesz czemu zaginął 😉
- Jestem od Was starszy, silniejszy i jak widać mądrzejszy - powiedział Justus.
- Mądrzejszy? A skąd te wnioski? 
- Monico czy jak Cię tam teraz zwą. 
To ja Was tutaj ściągnąłem. 
Ogłoszenie w gazecie było moim pomysłem. Wiedziałem, że jako potomkini rodu zjawisz się prędzej czy później.
- I niby po co nas tu ściagnąłeś?
-Zapytał Patrick
- Chłopie nie chodzi mi o Ciebie, tylko o nią- powiedział wskazując palcem na Monicę (Anabel)
- Nie wiedziałam, że żyjesz- mogłeś napisać esa lub poszukać mnie na facebooku,
mamy XXI wiek !
- Od dawna na to czekałem- potrzebuję Twojej krwi siostro.
- Że cooo? A po co Ci moja krew? Wampiry nie żywią się na wampirach,a ja nie jestem człowiekiem. 
- Nie będę jej jeść- głupia. Potrzebuję jej do innych celów. 
- I myślisz, że ja Ci ją dam? Zapomnij...
-Sam sobie wezmę. 
Po czym niewiadomo kiedy rzucił się w stronę An. Odepchnął Patricka,ba spod czarnego płaszcza zdążył wyjąć mały, srebrny scyzoryk, który wbił siostrze w nogę. 
- Kurwa, ałaaaaa powaliło Cię czy co ???
Po co Ci moja krew?
- Droga siostro bez urazy, ale nie musisz tego wiedzieć. 
W tym momencie odknął się Patrick i energicznym ruchem złapał Justusa srebrnym łańcuchem. Owinąl go w okół niego i kopnął na ziemię. 
- Siostra Cię o coś pytała psycholu-powiedział zdenerwowany Pat.
- Nie mam ochoty Wam się tłumaczyć. 
- Mów!
- Nic ze mnie nie wyciągniecie !
- Zatem giń - krzyknęła Anabel (Monica)
I wbiła mu drewniany kij od miotły,który miała przygotowany w zanadrzu.
Patrick był w lekkim szoku. Nie wierzył w to co właśnie się stało, 
ale, gdy przypomniał sobie o martwej Julii, natychmiast pchnął kij głębiej-
pchnął tak głęboko, że serce Justusa nadziało się na owy kij.
- No to mamy wieczny spokój z naszym 
nie wyżytym wampirem.
- I martwym- dodała An.
- Ciekawe po co była mu Twoja krew?
- Tego już się raczej nie dowiemy...

Trzy dni po wydarzeniach z Justusem i upewnieniu się czy oby na pewno nikt się 
tam jeszcze nie czai- 
Anabel i Patrick pojechali do Cassterige po Meggi i resztę. 
- Wybacz Anabel, ale nie wrócę do dworku -powiedziała stanowczo Meg. 
Nie po tym co się tam stało!
- Nie mieliśmy pojęcia, że Justus żyje i nie wiedzieliśmy,że jest nie obliczalny, bo skąd. 
-Nie ważne- 
grunt, że mam uraz do tego miejsca i nie chcę, by moja córka się tam wychowywała. Wiem, że będziesz nie pocieszona, ale podczas Waszej nieobecności sprzedałam dworek.
- Co takiego?
- S P R Z E D A Ł A M 
D W O R E K - przeliterowała Meggi.

- Jak ona mogła ? Patricku- jak mogła sprzedać nasz majątek .
- Uspokój się An.
Objął ją swym silnym ramieniem,delikatnie przyciągnął do siebie po czym spojrzał jej głęboko w oczy i włożył jej głęboko dwa palce tak, że oczy jej się z wrażenia powiększyły. Penis jego był nabrzmiały jak soczyste avocado, a ona była wilgotna jak nigdy dotąd.

Noc minęła dość szybko, a gdy się obudzili stała nad nimi młoda, czerwono włosa kobieta.
- Witam. Jestem Sofia i szukam Justusa.
Wiem, że tu był. 
- Racja- był, ale się zmył- odpowiedział Patrick- i już nie wróci -dodał 
- Jak to nie wróci ??? -zapytała zdziwiona Sofia
Cicho bądź- szepnęła An 
- Cześć jestem Monica Anabel- siostra Justusa. Mój brat jest nieco dziwny, bo przyszedł tu prosząc o moją krew. 
Nie chciałam mu jej dać, bo nawet nie powiedział po co mu ona, ale tak marudził, a ja byłam już taka śpiąca, że pozwoliłam mu wziąć kapkę.
- Gdyby Ci powiedział po co mu ta krew to byś mu jej nie dała...
- Myślałam, że dzisiaj się dowiem, ale zniknął bez śladu.
Po co właściwie była mu ta krew ?
- Nie powinnam Ci tego mówić...

- Miałam Ci nie mówić, ale skoro
tak oooo sobie odszedł to co mi tam.
Chciał połączyć swą krew z Twoją
i stworzyć eliksir nieśmiertelności dla ludzi.
Pracował nad tym z pewną firmą farmaceutyczną, ale sama jego krew to
za mało.
Potrzebował krwi kogoś równie silnego
i starego jak on, ale musiała to być krew kogoś z nim spokrewnionego- więcej nie wiem.
- No, ale po co mu taki eliksir ?
- Jestem amebą, podobnie jak moja siostra Suzan -
my tylko wyglądamy jak ludzie.
Justus ją bardzo kocha i wielokrotnie próbował nas przemienić, ale nic z tego- jego krew była za słaba, dlatego potrzebował również Twojej.
Taki eliksir sprawiłby, że nie będziemy
się starzeć i mogłybyśmy przemierzać z nim świat.
- W takim razie napewno do Was wróci....

Wieczorem byli już sami, Patrick spojrzał na An i zapytał :
- Czemu nie powiedziałaś jej prawdy
i dlaczego dałaś nadzieję, że Twój brat wróci ???
- Pat czy Ty jesteś ślepy?
Przecież ona była w nim kurewsko zakochana, wiesz co by było, gdyby się dowiedziała,że my go kilim ?
- No, ale czemu dałaś jej nadzieję, że wróci ?
- Bo nie wyglądała na głupią ...
                            KONIEC

Powitanie 😘

Hej
Tu Ewelina / Eveline Raspberry 😁
Ten blog powstał po to,
bym mogła tutaj wrzucać swoje powieści,opowiadania itp.
Nie chcę zaśmiecać swego obecnego
bloga, który poświęcony jest głównie recenzjom.
POZDRAWIAM